„Świętość” grudniowych świąt leży nie tyle w czasie ich obchodzenia, co raczej w ich temacie i Osobie, której dotyczą.
Kiedy Bóg objawiał się Mojżeszowi w płonącym krzaku pod górą Synaj, kazał mu zdjąć z nóg obuwie, gdyż w czasie tego spotkania miejsce to było uświęcone obecnością Bożą [1]. Do dziś nie wiemy, jak krzak mógł płonąć i nie spłonąć — po prostu cud, tajemnica. Nie jedyna w zresztą w dziejach ludu Bożego. Narodzenie Syna Bożego też jest tajemnicą, wydarzeniem, w obliczu którego być może powinniśmy zdejmować z nóg obuwie lub w jakiś inny sposób wyrażać uznanie dla jego świętości. Szkoda, że w natłoku przedświątecznych zakupów i przygotowań do rodzinnych spotkań coraz mniej się pamięta o duchowym wymiarze i znaczeniu świętowanego wydarzenia.
Tajemnica narodzin Jezusa obejmuje sam fakt Jego poczęcia w łonie Marii bez udziału mężczyzny, poczęcia „z Ducha Świętego” [2]. To tajemnica połączenia w osobie Jezusa dwóch natur: boskiej — po Duchu Świętym i ludzkiej — po Marii. Dlatego Jezus raz nazywany jest Synem Bożym, a innym razem Synem Człowieczym. Ale czy to rzeczywiście było konieczne? Czy Bóg musiał przyjąć ciało i stać się człowiekiem? Czy chrześcijanie zadają dziś sobie przy świątecznym stole tego typu pytania? Czy w ogóle rozumieją, w czym uczestniczą?
Wcielenie, inkarnacja to nie jedyna tajemnica związana z narodzeniem Syna Bożego. Okazuje się, że w jakiś przedziwny sposób narodziny te wiążą się również z faktem zmartwychwstania Jezusa. W Psalmie 2 czytamy: „Ogłoszę zarządzenie Pana. Rzekł do mnie: Synem moim jesteś, dziś cię zrodziłem” [3]. Kontekst tego cytatu wyraźnie wskazuje, że było to proroctwo o Chrystusie, który kiedyś — po swoim „zrodzeniu”, obejmie „narody w dziedzictwo i krańce świata w posiadanie”, odnosząc zwycięstwo nad przeciwnikami [4].
Czy zapowiadane zrodzenie Syna już nastąpiło? Czy była to zapowiedź wydarzeń z Betlejem? Czy to wtedy Bóg rzekł: „Synem moim jesteś, dziś cię zrodziłem”? Otóż nie. Uważnie czytając Pismo Święte, zobaczymy, że była to zapowiedź innego wydarzenia — zmartwychwstania Jezusa. W Dziejach Apostolskich czytamy: „Zwiastujemy wam dobrą nowinę. Tę obietnicę, którą dał ojcom, wypełnił teraz Bóg dzieciom ich przez wzbudzenie nam Jezusa, jak to napisano w psalmie drugim: Synem moim jesteś, dzisiaj cię zrodziłem” [5]. Potwierdzenie tej myśli znajdujemy również w Liście do Rzymian. Apostoł Paweł pisze o Jezusie Chrystusie, który „został ustanowiony Synem Bożym w mocy przez zmartwychwstanie” [6]. Okazuje się, że wypełnieniem starotestamentowej obietnicy o zrodzeniu Syna było Jego zmartwychwstanie. To wtedy dla nas, ludzi, Jezus z Nazaretu został ustanowiony Synem Bożym. To ono dowiodło, że wszelkie wypowiedzi o Jezusie jako Synu Bożym i Synu Człowieczym i o Bogu jako Jego Ojcu, wszelkie Jego obietnice o odejściu i powrocie, o zbawieniu — były prawdą, są wiarygodne.
„Bezsprzecznie wielka jest tajemnica pobożności: Ten, który objawił się w ciele, został usprawiedliwiony w duchu, ukazał się aniołom, był zwiastowany między poganami, uwierzono w niego na świecie, wzięty został w górę do chwały” [7]. Stamtąd niedługo powróci [8].
Każdego grudnia mamy szansę zbliżyć się do tej wielkiej tajemnicy — Jego narodzin (pierwszego przyjścia), śmierci i zmartwychwstania, wniebowstąpienia i powrotu (drugiego przyjścia). Zbliżamy się do niej nie dlatego, że grudzień jest jakimś szczególnym miesiącem, bo nie jest — Jezus wtedy ani się nie narodził, ani nie zmartwychwstał. Grudniowe święta są bardziej konwencjonalne niż biblijne, są umowne, powszechnie przyjęte do obchodzenia w tym czasie. Ich „świętość” leży nie tyle w czasie ich obchodzenia, co raczej w ich temacie i Osobie, której dotyczą. Jeśli o tym zapomnimy, wszystko inne będzie bez sensu.
Andrzdej Siciński
[1] Zob. Wj 3,1-6. [2] Mt 1,20. [3] Ps 2,7. [4] Ps 2,2.8-9; zob. Ap 19,14-15. [5] Dz 13,32-33. [6] Rz 1,4. [7] 2 Tm 3,16. [8] Zob. J 14,1-3.